wtorek, 15 października 2013

Imagin z Zaynem

Siemaaaaa! Tak, to właśnie ja do was przybywam z imaginem z Panem Malikiem! :3 Czyli w sumie tu Pickle xD Tym razem trochę wam przysmutam, tak wiem, że mnie kochacie :D
________________________________________________________________________________

*W tym imaginie 1D nie istnieje ***Oczami (T.I.)***

 -Wracasz do domu! - krzyknęła moja matka.
-A niby czemu?! Ja go kocham! - odkrzyknęłam.
-Jesteś niepełnoletnia, a on nie jest dla Ciebie niedobrym towarzystwem!
-Mieszkam z nim od 6 miesięcy, a ty dopiero teraz zaczęłaś się mną interesować?!
-Przez te pół roku próbowałam Cię odszukać!
-Nie wierzę, że od kiedy uciekłam z domu, dopiero teraz mnie znalazłaś! Ten dom przecież jest na dość znanej ulicy, a nie w głębi lasu! - krzyknęłam z lekką kpiną w głosie.
-Nie dyskutuj! Jedziemy do domu! - złapała mnie za nadgarstek, ale ja szybko się wyrwałam. Zamknęłam jej drzwi przed nosem po czym zsunęłam się po nich.
Mam 17 lat. Mieszkam razem z moim chłopakiem, Zaynem, już od pół roku. Uciekłam z domu, ponieważ matka nie akceptowała mojego związku. Uważa, że nie jest dla mnie nie odpowiedni. Jeszcze wygaduje jakieś brednie, że zażywa narkotyki. Jest uzależniony od papierosów, ale nie od narkotyków. Przez ten czas, kiedy z nim mieszkałam cieszyłam się życiem, a w domu z matką miałam ciągłe kłótnie i byłam po prostu nie szczęśliwa. Nie chodzę do szkoły, i tak nikt tam mnie nie lubił, już nie wspominając o nauczycielach. Jestem pewna, że przyszła tu po mnie po to, bo będzie wstyd przed sąsiadkami, że jej córka uciekła z domu.
Siedziałam w tej samej pozycji i płakałam. Zayn był w pracy, ale za chwilę miał wrócić, więc czym prędzej wstałam z podłogi i pobiegłam na górę do łazienki. Przemyłam twarz, aby nie było widać, że płakałam. Nie lubił, kiedy jestem smutna. Zawsze myślał, że to przez niego, a to nie prawda.
Usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu i krzyczy: 'Już jestem!'. Wiedziałam, że to on. Wszędzie rozpoznałabym ten głos. Zbiegłam na dół po schodach i wpadłam mu w ramiona. On mocno mnie do siebie przytulił. Zawsze tak robił, ponieważ uważał, że każda chwila beze mnie jest dla niego torturą.
Odsunęłam się od niego i złożyłam na jego ustach słodkie pocałunek. Odwzajemnił go. Nie chętnie oderwaliśmy się od siebie. Spojrzałam w jego czekoladowe paczadełka. Były takie śliczne.
-Tak bardzo się za Tobą stęskniłem! - znów mnie przytulił i okręcił w okół własnej osi.
-Ja też kochanie. - odpowiedziałam.
-Kocham Cię! Będziemy razem na wieki wieków! - powiedział, a ja przypomniałam sobie o odwiedzinach mojej matki. Do oczu napłynęły mi łzy, ponieważ wiedziałam, że tak łatwo nie odpuści. - Co się stało? - spytał troskliwie, kiedy zauważył, że jestem smutna. Opowiedziałam mu wszystko i wypłakałam się w ramie.
-Zayn, ale ona tak łatwo nie odpuści. - powiedziałam, siedząc na kanapie i wtulając się w 20-latka.
-Spokojnie. Poradzimy sobie. - głaskał mnie po włosach. Po 20 minutach uspokoiłam się i zasnęłam.
Następnego dnia obudziłam się w naszej sypialni. Obok mnie nikogo nie było. Nie zdziwiło mnie to, bo był wtorek, więc musiał iść do pracy.
Nie chętnie zwlekłam się z łóżka. Podeszłam do szafy. Wyciągnęłam z niej granatowy T-shirt, jeansy i białe vansy. Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę łazienki z celem umycia się i ubrania. Po skończonej czynności zeszłam na dół do kuchni. Zrobiłam sobie śniadanie i herbatę. Usiadłam przy stole i zaczęłam jeść.
Kiedy skończyłam, włożyłam naczynia do zmywarki. Spojrzałam na okno, przez które zobaczyłam, że jest piękna pogoda. Postanowiłam wyjść na spacer.
Spacerowałam tak już od dłuższego czasu. Nagle usłyszałam za sobą kobiecy krzyk. Odwróciłam się i zobaczyłam, że jest to moja rodzicielka. Nie uciekałam, ponieważ ona była już przy mnie.
-(T.I.), wracamy do domu. - kurczowo złapała mnie za ramię.
-Nie! Czy ty nie możesz zrozumieć, że ja go kocham?! - krzyknęłam, a kilku przechodnich spojrzała się na mnie.
-Nie rób scen. - wysyczała przez zęby.
-A no tak! Zapomniałam! Przecież dla Ciebie jest ważniejsza reputacja, niż moje szczęście!- krzyknęłam najgłośniej jak umiałam.
-Co ty wygadujesz? To nie prawda! - oburzyła się.
-To prawda! Zawsze tak było!
-Nie kłuć się ze mną! Już, do samochodu!
-Nie!
-Jesteś nie pełnoletnia, więc mogę zadzwonić po policję! - nie wierzyłam, że ona straszy mnie policją. Musiałam z nią pojechać.Przez całą drogę nie odzywałam się do niej ani słowem.
Dojechałyśmy. Wbiegłam do domu, a potem do swojego pokoju. Opadłam na łóżko i zaczęłam płakać. Do pomieszczenia weszła ona.
-(T.I.), zrozum, to dla Twojego dobra. - pogłaskała mnie po plecach.
-Nie dotykaj mnie! Nienawidzę Cię, rozumiesz?! Jak unieszczęśliwianie mnie może być dla mojego dobra?! - wrzasnęłam.
-Nie mów tak. Jeszcze kiedyś mi podziękujesz. - powiedziała spokojnie.
-Długo poczekasz. - odpyskowałam cicho. Ona tylko westchnęła i oznajmiła, że musi jechać do sklepu. Nie odpowiedziałam jej. Usłyszałam, że wyszła, a wtedy na dobre się rozpłakałam.
Po godzinie wstałam z łóżka. Poszłam do łazienki. Wyjęłam z szafki ostre narzędzie, żyletkę. Byłam wtedy zdesperowana. Stwierdziłam, że jak nie mogę być z Zaynem, to nie jestem już nikomu potrzebna.
Przyłożyłam do nadgarstka narzędzie i zrobiłam kilka głębokich ran na żyłach. Syknęłam z bólu, ale już po chwili nic nie odczuwałam.

 ***Oczami Zayna***

 Zmęczony wszedłem do domu. Jak zwykle krzyknąłem: "Już jestem!" i wyczekiwałem aż ze schodów zbiegnie mój skarb. Zdziwiłem się, bo po dłuższej chwili nikt nie schodził z góry. Postanowiłem, że sam tam pójdę. Wszedłem do sypialni - pusto. W łazience - pusto. W pokoju gościnnym - pusto. Przeszukałem też całe pierwsze piętro i nic. Zacząłem się martwić.
-(T.I.)! - krzyknąłem. Odpowiedziało mi tylko echo. Wyciągnąłem z kieszeni spodni komórkę i odszukałem jej numer. Nie odbierała. Jeszcze bardziej się zdenerwowałem. Wyjąłem z portfela jej zdjęcie i wybiegłem z domu.
Pytałem różnych przechodnich czy nie widzieli dziewczyny na zdjęciu, ale nikt nic nie wiedział.
-Przepraszam. Czy nie widział pan tej dziewczyny? - spytałem starszego mężczyznę i pokazałem mu zdjęcie.
-A tak. Kłóciła się z jakąś kobietą. Wyglądało na to, że była to jej matka. - odpowiedział.
-Dziękuję bardzo! Do widzenia! - pobiegłem do swojego auta. Pojechałem pod dom mojej ukochanej. Waliłem w drzwi z całych sił. Nikt nie otwierał. Wyważyłem je. Biegałem po domu, szukając jej. Wszedłem do łazienki. to co tam zobaczyłem było nie do opisania. Leżała na podłodze w kałuży krwi. Byłem załamany. Uklęknąłem obok niej i złapałem ją za krwawiącą rękę. Płakałem. Nie mogłem uwierzyć, że to się dzieje naprawdę.
Zauważyłem, że obok niej leży żyletka. Wziąłem narzędzie do ręki.
-Za chwilę się zobaczymy, kochanie. Będziemy już razem na zawsze. - wyszeptałem i zrobiłem dwie głębokie rany na żyłach. Upadłem obok niej, nie odczuwając żadnego bólu

***Oczami narratora***

 Matka (T.I) zrozumiała, że jej córka naprawdę kocha Zayna, a on ją i, że on jej by nigdy nie skrzywdził. Niestety za późno. Żałuje tego. Co dziennie przychodzi na cmentarz i dba o grób zakochanych. (T.I.) i Zayn są szczęśliwi tam na górze, w niebie. A ich miłość przetrwała nawet śmierć.
______________________________________________________________________________
No, więc właśnie... Taki trochę denny i typowy, ale nie chciałam was zaniedbywać, więc wstawiłam przynajmniej takie coś :P
CZYTASZ=KOMENTUJESZ
Kolejny imagin będzie z Perrie, będzie on dedykacją :)
Więc, do zobaczenia! xx

1 komentarz:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń